Kategorie
Moje opowieści

mam coś dlawas czyli baśń o elfce anecie i o rafale królewiczu.

Witajcie. Napisałem razu pewnego trzy jakby poematy czy są ok wy ocenicie. Ale za nim wkleję coś wyjaśnię. Pierwsza druga i czwarta pieśń są napisane stylem rymowanym a a b b. Kto wie to zrozumie. Trzecia pieśń jest napisana odmiennie. A b a b. Pozdrawiam miłego czytania. Jak coś wyjaśnię w komentarzu gdyby było coś nie jasne. Natchnij mnie Boże,
muzo moja droga.
Ty co strzeżesz życia proga,
Natchnij mnie do nowej pieśni.
Niech się ona ucieleśni!
Usłyszcie ją krasawice,
panie losu rodzenice.
Ze słowiańskich mitów starych.
Czas na baśnie! Czas na czary!

Pieśń pierwsza.
W pewnej krainie daleko,
gdzieś za siudmą gurą, rzeką,
stał pałac piękny mórowany.
miał oninkrustowane pobielane ściany.
Mieszkał w nim król wielki.
Mocarz, nad mocarze.
Miłośnik przygód wszelkich.
Lubił polowania,
rycerzem był wielkim.
Również podczas uczty winem nie pogardził,
ale z sąsiadami wcale się niewadził.
Miał ten król trzech synów.
Młodych jak ze stali.
Najwięksi wrogowie ich mieczów się bali.
Królewskich żołnierzy byli to druchowie,
świetni wojownicy i dobży wodzowie.
Miał król też trzy córki.
Piękne niesłychanie.
Były to doprawdy przecudowne Panie.
Pierwsza Arina.
Srebrne włosy miała.
Sama Afrodyta posiadać je chciała.
Druga, medea. Miała złote włosy.
Barwę miały taką,
jak zbóż pełne kłosy.
Trzecia, Aneta. Ach jak lustro wody.
Nie sposub opisać jej cudnej urody.
A kiedy dla króla w pałacu śpiewała,
to wszystkich dworzan głosem zniewalała.
Obydwie córki wkródce wyszły zamąż,
i anetę zostawiły w pałacu samą.
Szczęśliwi znią byli i król i dworzanie.
Lecz wy posłuchajcie co się teraz stanie.
Razu pewnego w dalekim kraju,
gdzie ptaki dla ludzi ballady śpiewają,
żył tam królewicz piękny i młody.
Który nie lubił swych wąsów ani brody.
Golił się często i gładkie miał lico.
Ale król i dworzanie mówili: "Nic to".
Aż dnia pewnego w dziennej ciszy królewicz zdrzemnął się. I weśnie słyszy,
głos anety głos czarowny.
Zniewalający i cudowny.
Królewicz obudził się zakochany.
Śnił mi się głos cudownej panny!
Ach gdzie no gdzie taką ja znajdę?
I czy taka istnieje naprawdę?
Wtem się zjawia mendrzec stary.
Tak tak to są głosu czary wy jesteście przeznaczeni.
I ty możesz się orzenić.
Lecz niełatwa to jest sprawa.
I nie żadna to zabawa. Czekają cię straszne próby.
Więc przygotuj serce luby. Więcej ja ci rzec niemogę.
Jak chcesz ruszaj zaraz w drogę.
Starzec poprawił okulary,
wtem tupnął, klasnął, Palcami pstryknął,
i w mgłę się rozwiał.
W dymie zniknął.
Młodzieniec patrzył oniemiały.
Wnet zjawił się przednim ptak śnieżno-biały,
i zaczął śpiewać taką balladę.
Mój królewiczu ja powiem ci prawdę.
Faktycznie jesteście sobie przeznaczeni.
I będziesz się z nią mógł ożenić lecz,
to nie będzie takie łatwe.
Może ja inaczej zacznę.
Daleko stąd w pięknej krainie,
gdzie śpiew nad lasami i żekami płynie,
stoi tam pałac. Piękny mórowany.
Ma on inkrustowane, pobielane ściany.
Mieszka w nim król.
Mocarz nad mocarze.
Gdy krzyknie, wiatr uciszy.
Sługom śpiewać każe.
Ma on trzech synów,
i trzy curki panny.
Każda znich jest jak wietrzyk poranny.
Lecz trzecia piękniejsza cudna, lustro wody.
Słowem nie obejmiesz jej cudnej urody.
Włosy ma białe, oczy jasne,
nosek różowy,
policzki krasne.
Jej tważ nie jest złudna,
to me słowa własne.
A gdy aneta w pałacu śpiewa,
to cały dwór zniewolony omdlewa.
Ponieważ jej głos jest wprost przepiękny.
I niezwykłą ma barwę.
Ty we śnie królewiczu słyszałeś naprawdę.
Dlaczego? Gdyż tobie ją los przeznaczył.
Królewicz na ptaka dziwnie po patrzył,
pomyślał i rzecze:
"Rószam jutro w drogę.
Wyrószam, gdyż dłóżej czekać niemogę."
Pieśń druga.
Mijają dni, tygodnie, miesiące,
aneta chodzi sobie połonce.
Bawi się w ogrodach,
w pałacu śpiewa,
i tak powoli królewna dojrzewa.
A król ukrywa prawdę w sekrecie.
Bo wie.
Aneta elfką jest przecie.
Lecz ona o tym wiedziała,
ponieważ w księdze czytała,
kiedy niebyło króla.
Czytała w ogromnej ksiendze,
jak kraj popadł w nędze,
i jak król spotkał jej matkę.
I rozwiązał zagatkę.
Odtąd szczęśliwa jest kraina.
I nikt już wojen nie wszczyna.
Wtem chuk trąb wyrywa ją z zadumy.
I widzi, coto?
Nito blaski łuny to złoty powuz jaki.
A za nim trzy orszaki i widać stu żołnierzy.
Ubranych jak należy.
Powuz trzy stopnie wystawia,
a na nich piękny królewicz się zjawia,
I żecze:
Przybyłem tu bom jest zakochany.
Bom słyszał głos cudownej panny.
Gdy spałem ja sobie w dziennej ciszy,
i cużto? Co me ucho słyszy?
Weśnie ten głos nieprawdopodobny.
Wprost zniewalający i cudowny.
Ja zaraz się przedstawię i dalszą opowieścią zabawię.
Jam Królewicz Rafał.
Z dalekiego kraju.
Gdzie ptaki dla ludzi ballady śpiewają.
Pozdrawiam królestwo i szanownego króla,
i życzę im, by wiatr po polach ich nie chulał.
I mam taką proźbę królu Panie.
Czy piękna królewna wyjdzie za mnie?
Król rzekł:
Aneta jest elfką i ja dobry będę,
Gdyż czy kogoś pokocha?
Dam jej wolną rękę.
Rzekła aneta:
Namyśliłam się i tak ogłaszam.
Mószę pobyć z królewiczem sam na sam,
poznać go bliżej nim skrzyżujem swe drogi.
Zapraszam cię na ucztę królewiczu drogi gdyż napewno zmęczone twe nogi.
I podczas uczty my porozmawiamy,
i może puźniej także pogadamy.
Królewicz się zgodził i do zamku bierzy.
Zanim trzy orszaki oraz stu żołnierzy.
Wnet rozpoczyna się biesiada.
Aneta przy królewiczu siada,
już pojawiają się frykasy.
Banany, ciasta, ananasy,
Wszystko na złotej porcelanie.
Tym czasem królewna zdrowo,
zabawia królewicza rozmową.
Grzecznie zapyta frykas podsunie,
warkoczykiem się bawi uśmiecha się cudnie.
Wtem z chukiem rozwarły się okna komnaty.
Wpadł do sali wicher skrzydlaty,
i zaczął rozstrącać zastawy śmiało.
Nagle za chóczało, za szumiało, chłodnym wichrem w krąg, powiało.
Zjawiła się serja błysków.
jakby fontann sto wytrysków.
A tóż za nią się pojawił.
Chók grzmotów,
blask błyskawic.
Nie! To nie są fajerwerki.
Ani żadne też cukierki.
To są straszne i złe czary.
Takie czary,
niedowiary.
Wtem się dziwna mgła zjawiła,
i snem wszystko otuliła.
Puff! Wtem strzela smuga jasna,
jakby nowy grzmot narastał.
I wsączył się dym duszący.
Oblubieniec wszystkich śniących.
Co tłem snów im się wydaje.
I tak we śnie człowiek baje.
Wnet się rozległ głos straszliwy.
Krzykną głośno coś dwókrotnie,
brzmiał jak góry chók odległy.
Tak jak wulkan co się budzi,
gdy w nim wybuch wzbiera, rośnie.
Dym się rozwiał mgła zniknęła.
Sen też zniknął,
wraca jawa.
I znów strzela smuga jasna,
nowym strachem dwór napawa.
Nagle woku pociemniało.
I jak wcześniej tak się stało.
Za chuczało, za,szumiało chłodnym wichrem w krąg, powiało.
A gdy znowu pojaśniało,
wszyscy chórem odetchnęli.
I znów się do uczty wzięli.
Wnet królewicz pieśń zaśpiewa,
taką pieśń co serce wzrószy.
Pieśń, co wsmutku swym dojrzewa,
i dociera aż w głąb duszy.
ach aneto elfko czarowna kto wśród tłómu cię rozpozna. Ja baśń nową ci napiszę. I mą pieśnią przetnę ciszę. Wieżąc, że mą pieśń usłyszysz. Ja wyrószę w głuchej ciszy w dale mroczne i zwodnicze. W dale straszne, tajemnicze. I odnajdę cię napewno.Idę w świat z mą pieśnią żewną.
Wszyscy patrzą.
Ale checa!
Bo przy królewiczu pusto.
Krzesło puste obok stoi,
Wtem się nagle krzyk rozlegnie.
Gdzie jest elfka!
Gdzie aneta!
Już do sali służba biegnie.
Szum, rwetes i chók w koło.
A królewicz nagle krzyczy.
Ja złu temu stawiam czoło.
I odnajde elfkę w głuszy.
Pieśń trzecia.
Królewicz rafał na konia wskakuje,
czoło swoje ciągle chmurzy.
Już w dal pędzi, mknie i pruje,
Tak jak zwiastun strasznej burzy.
Jedzie borem jedzie lasem,
smutnym wzrokiem patrzy w niebo.
Rusałka go nęci czasem,
takie żeczy nie dla niego.
nagle lejce ściska w dłoni.
Staje, rozgląda się woku,
słyszy coto, ktoś go goni?
I śledzi go dwojgiem oczu.
Podchodzi do niego dziewczyna.
Piękna jest i jasne ma lica.
Kły wysuwa włosy upina,
Ah! To jest wampirzyca!
Patrzy na szyję królewicza,
ślina jej po wardze skapuje.
Rafał dobywa miecza,
i nim dziewczynę kłuje.
Przebija jej serce wraże,
a ona się w mgłę rozpływa,
i rusza w dal jak mu serce karze.
Miecz chowa lutni dobywa.
Mija roczek.
Drugi trzeci a królewicz pędzi dalej.
jak by lotem wichru leci,
a koń z pyska puszcza pianę.
Lutnię on przez pierś przewiesza.
Lekko palcami trąca struny.
śpiewać zaczyna i konia pospiesza,
śpiewa on pieśń w blaskach łuny.

"wsłuchaj się w struny gitary,
wiatr, niech ci resztę dopowie.
Szukam cię moja elfko cudowna,
a wiatr śpiewa w dąbrowie.
Lecz wiedz, ja odnajdę cię napewno.
Muzyka mnie do cię zaniesie,
Usłyszysz moją pieśń rzewną.
To ona ci nadzieję przyniesie."

A tym czasem hen daleko,
w pięknym cudnym ogrodzie,
siedzi elfka smutna nad rzeką.
I myśli o ojcowskim grodzie.
Nagle wiatr się zrywa,
i elfkę w dal unosi,
to władca wiatrów ją wzywa.
Rząda jej i wcale nie prosi.
Już jest królewna w zamku wielkim,
siedzi na łożu w wielkiej sali.
Obok niej leżą lody, cukierki,
i widać drzwi otwarte w dali.

Pieśń czwarta.
Żądasz kochanko moja miła by pieśń tobie dalej grała?
Żądasz by pieśń, co uchu twemu miła jeszcze raz ci zaśpiewała?
Dobrze więc posłuchaj o tym jak władca wiatrów tam się zjawił.
I jak utracił tronswój fotel.
I znikł w śród grzmotów i błyskawic.
Elfka na łożu siedziała i łzy swe wylewała.
Wtem potężny młodzian wszedł do sali,
i zamknął drzwi co widniały w oddali.
Usiadł na łożu i gromkim głosem żecze.
"Jam władca wiatrów.
Pewnie wiesz to przecież.
Jam cię porwał z ojczystego grodu,
byś ty mą została mą,
jeszcze za młodu.
A nie tego królewicza,
co pajacem jest okrutnym.
Tak się cieszy tak zachwyca!
A jam widział w sercu butnym,
to cudne dla się wyzwanie.
I odpowiedziałem na nie.
Królewna swoje czoło chmórzy,
biada nad losem i łzy roni,
wtem wchodzi sługa z rubinem dużym,
i kładzie anecie go na dłoni.
Lecz anety rubin nie wzrusza,
i wdzięk pałacu jej nie kusi.
Mówi: "w niewoli me ciało i dusza,
więc pewnie tak już zostać musi.
Ale jeśli znajdzie się śmiałek,
z sercem odważnym i umysłem jasnym,
to zniszczy władcy wiatrów sławę.
A mnie da wolność mieczem własnym.
To rzekłszy królewna w sen opada.
Sen, jak cudny dym się snuje,
widzi młodzian na konia wsiada.
A wiatr ognisty w twarz mu dóje.
Wróćmy więc do królewicza.
Pędzi na swym koniu rączym,
nagle starca on spotyka.
Co ma zapłakane oczy.
Tak on zjawia się i znika.
I do królewicza żecze:
Jedź na północ mój młodzieńcze,
Władca wiatrów nie uciecze.
Straszliwa go spotka kara,
za to że porwał anetę.
Ruszaj prentko!
Ruszaj zaraz!
Niech się spełni przeznaczenie.
I nasz Rafał konia spina,
rusza w drogę prędko bierzy.
Więc to władcy wiatrów wina.
Dołożę mu jak należy!
Już się zjawia przed pałacem.
I w ogromne wrota dudni.
Budzi władcę on z chałasem,
niczym wode w jądrze studni.
Wbiega królewicz do sali z mieczem,
walka się straszna rozpoczyna.
Rafał już rąbie tnie i siecze,
I nagle głowę władcy wiatrów zcina.
Chók straszliwy się rozlega.
Ogarnia wszystko mgła straszliwa.
Elfka budzi się z rafałem,
Otacza ich słóżba życzliwa.
Ojciec łzy roniąc curke ściska,
Zieńcia swego obejmuje.
Już wesele weselisko.
Aneta cudnie się czuje.
Za rafała zamąż wychodzi,
Los im sprzyja i dobrze życzy,
i dobrze bardzo im się powodzi.
Kończy się baśń cudowna właśnie,
Jako bajarz księge zamykam.
Ale że bardzo lubię baśnie,
jeszcze ja tutaj do was zawitam.

Kategorie
Moje opowieści

magical girl star. odcinek 15

Delce wskazał jedną z klatek schodowych. Momoko i Yuiko i kaoru. Wejdźcie. Gdy tylko weszły na schody zkończyły się one przy tajemniczym rzeźbieniu. Przejdźcie przez nie to portal do waszych pokoi. Gdy tylko dziewczęta to zrobiły świat woku nich zawirował a po chwili dziewczęta stały w przestronnym pięknie udekorowanym pokoju. Idźcie spać. Powiedział delce jakimś dziwnym sposobem. Jutro zaczniemy porządny trening. żeby żadna nie marudziła że się nie wyspała. W pokoju stały łóżka napozur zwyczajne ale tak cudownie puszyste że dziewczentom spało się jak na chmurce.

Kategorie
Moje opowieści

Leszek Boreński i tajemnicze głosy.

Witajcie. To co chcę wam pokazać to jedynie fragment. Narazie piszę, i może to trochę potrwać. Ale by umilić wam czekanie, zrobię wam coś ala trailer. oto on: Leszek boreński i tajemnicze głosy.
Prolog. Korytarz szkoły dla czarodziejów był pusty. Błękitne światło sączyło się z sufitu, oświetlając jedynie połowę korytarza. Nagle gdzieś z ciemności rozległ się zimny głos. Aladoro! Aladoro gdzie jesteś! Jestem mój panie. I co. Powiedział głos. Czy zrobiłaś napój? Tak zamierzam przekonać króla by ściągnął do agorin siostrzeńca jana malinowskiego. Pamiętaj jednak. Jana szanuje niechcę, By małemu spadł choćby włos z głowy. Chcę tylko wchłonąć to co ma w sobie. A teraz już idź, zanim ktoś nas zobaczy.
Rozdział pierwszy. Agorin, smutek, szkoła czarodziejów.
Leszek obudził się z sennego koszmaru. Miał dziwne przeczucie że coś złego albo dobrego się wydarzy. Jego wujek Pan Jan malinowski właśnie smarował tosty nutellą.
Pamiętacie leszka prawda? Tym którzy nie czytali wcześniejszych książek krótkie przypomnienie.
Leszek Boreński jest chłopcem Ok. lat dwunastu. Po śmierci swoich rodziców mieszkał w domu dziecka swojej ciotki od strony mamy i nie było mu tam dobrze. Później odnalazł go jego wujek od strony taty, Pan Jan malinowski. Który zabrał go do siebie do miasteczka o nazwie złote dudy starowickie. Tam, jego wujek chciał dać leszkowi poczuć ciepła rodzinnego. Niestety leszek odkrył tajemnice wujka. Był on jak i jego sąsiatka Pani Flora korniewicka czarodziejem.
Znalazłszy jego różdżkę, leszek wypowiedział trzy życzenia i rzucił zaklęcie, uwalniając tym maga mroku. Leszek przed incydentem zaprzyjaźnił się z koleżanką asią pogodą. Dzięki podróży do agorin i kufrowi cudów, udało się pokonać maga mroku.
Potem by uspokoić swojego siostrzeńca, Pan malinowski zabrał go na wakacje do egiptu. Leszek odkrył w znalezisku archeologicznym kwadratowej piramidzie lampę. W niej mieszkał zły dżin który chciał się zemścić na tych którzy go uwięzili. Jan Malinowski pokazał leszkowi krainę dobra henie, w której mieszkali nieśmiertelni tarrianie i dzięki ich pomocy, udało się pokonać złego dżina i go zniszczyć.
A teraz właśnie leszek był już w polsce, i odkąd zakończył się rok szkolny dręczyło go dziwne przeczucie mrorzące kości jak pułnocny wiatr. Nawet wycieczki i zabawa z asią, czy rozmowy z Panią korniewicką nie przynosiły mu ulgi w tym dziwnym i osobliwym cierpieniu. Aż pewnego dnia stało się. Nagle okno otwarło się z chukiem, i wleciał do jadalni gawaichir. Orzeł który pomógł Panu malinowskiemu i był jego przyjacielem. Był trochę czarodziejem, trochę posłańcem. Nigdzie nie potrafił zagrzać miejsca. Teraz właśnie, postanowił być posłańcem. upuścił coś obok talerza leszka i z rozbłyskiem kolorów i świateł rozpłynął się w powietrzu. Leszek i jego wujek jedli właśnie śniadanie gdy to się stało.
Oj leszku. Powiedział Pan malinowski. To chyba coś ważnego. Wujku! Na kopercie pisze nadawca agorińska szkoła czarodziejów. Czy ja powinienem nim zostać? Wujek zamyślił się a tymczasem leszek otworzył kopertę.
Wtem uniusł się obłok dymu i ukazała się postać: "Nazywam się Aladora finn. A ty to pewnie Leszek prawda? Zapraszam cię serdecznie do agorin, gdzie twój wujek i Pani korniewicka studiowali. Zapewne wiesz, że nie jesteś człowiekiem tak dokońca prawda? A oto jak wygląda szkoła czarodziejów." Postać znikła a w powietrzu na jej miejscu ukazał się jakby hologram pięknego pałacu dziedzińca i fontann i placów.
"Wiem, że trudno ci się będzie rozstać z przyjaciułmi. Ale zapewniam nic ci tutaj nie grozi." Ale dlaczego ja! Nie możecie wziąć innego człowieka? Napewno jest tysiąc lepszych odemnie. "Rozumiem twój żal i smutek. I obiecuję, że będziesz mógł się kontaktować z wójkiem ile będziesz chciał. Ale królowi się nie odmawia. Jeśli się zdecydujesz uderz w kopertę i krzyknij: "Jestem gotowy!" "A wtedy zobaczysz co się stanie."
Postać znikła w obłoku dymu, a koperta zamknęła się na powrót.
Leszek długo żegnał się z przyjaciułmi. Wciąż nie był zadowolony z tego, że w wakacje będzie musiał się uczyć. Roniąc łzy wielkości dorodnych śliwek uderzył trzyrazy w kopertę: "Jestem, , Gotowy!" Nagle objął leszka kłąb dymu i przez chwile nic niebyło widać. Potem tencza kolorów objęła cłe pole widzenia. Gdy znikła, Leszek zobaczył, że stoi na przepięknym placu. Łzy nie odstępowały go na krok.
Rozdział drugi. Powitanie oficjalne.

Kategorie
Moje opowieści

Leszek Boreński i niebezpieczny dżin zakończenie.

Po dość krótkiej nocy, Pan malinowski oraz Leszek postanowili ułożyć plan jak złapać dżina. Myślisz?? Zapytał po chwili Pan Malinowski. Myślisz, że to się uda? Tak. Odrzekł Leszek. No dobrze. Powiedział Pan Malinowski. Wyszli na ulice kairu. Leszek zaczął krzyczeć. Dżinie! Dżinie! Słyszysz mnie! A potem zaczął grać na flecie. A Pan Malinowski zaczął mówić tajemniczy wiersz trzymając w dłoniach rubinową kulę. Kulo, kulo rubinowa. Niech rozbłysną dziś te słowa. Czas byś sprawdziła wierzyciela, i uwięziiła nieprzyjaciela. Moje słowa niesą tanie. Jak wyrzekłem, tak się stanie. Dżin przybył w ognistym obłoku. Przez chwilę niebyło nic widać a po chwili pojawił się obłok ognisty. I Zniego jakby uformował się dżin. Rubinowa kula rozbłysła i zaczęła wchłaniać istotę dżina. Głupcy! Krzyknął dżin zanim zniknął pożarty przez światło kuli. I tak ktoś mnie uwolni! Gdy wszystko się zkończyło, Pan Malinowski rozbił kulę niszcząc dżina na drobne cząsteczki. Te cząsteczki pojawiły się jako gwiezdny wir i rozwiały się. A flet zniknął z rąk Leszka. To koniec! Tak jest! Uradowany krzyknął pan malinowski.

Kategorie
Moje opowieści

Leszek Boreński i niebezpieczny dżin ciąg dalszy.

Gdzie jesteśmy? Zapytał leszek. Na łonce betasignus. Widzisz tam w oddali szmaragdowy zamek? Tak widzę. Idziemy w jego stronę. Szli rozmawiając. Agdy stanęli przed zamkiem Wyrusł przednimi olbrzymi pies. Bogactwo szczęścia niedaje! Krzyknął pan malinowski. I nagle puff! Pies zniknął w chmurze z wybuchem. A zamiast niego stała figurka psa. Weszli przezbramę leszek i jegowujek. I gdy mieli otworzyć drzwi pojawił się smok. Hej ty smoku niebądź głupi! Tutaj niema żadnych trutni! Bang. I smok eksplodował. Wchodzimy. Odparł wujek.Po kilku minutach znaleźli się w durzej sali. Siedziało wniej na tronach sześciu męszczyzn. Najstarszy wstał i powiedział. Witaj w henie krainie dobra janie. Poco tu przybywasz. I czemu przyprowadziłeś tu tego chłopca! Wiesz, że zwykłym śmiertelnikom wejść tu niewolno. Niepowinniśmy się wywyższać wiem. Pan ich przecierz stworzył. Ale, tomnie drażni taki widok tego chłopca mnie drażni!. Odpowiadaj! Witaj. Maskiuszu. Odpowiedział pan malinowski. Niegniewaj się. Wszystko ci opowiem. xxxxxx Więc muwisz że to on? On wywołał maga mroku? Ha!. Nodobrze. Posłuchajcie. Dawno,dawnotemu armis arlina i ja ruszyliśmy znaleźć magiczną lampę. Mieliśmy nadzieję że będzie tam dobry dżin. Niestety ktoś nas ubiegł. Więc postanowiła arlina przywołać dżina z innego wymiaru. I udało jej się to. Ale niestety. Ten dżin omało nas nie zabił! Urzyliśmy więc starej dobrej magii dobra, i uwięziliśmy go wlampie. Armis i arlina oraz zarrok pojechali ją zakopać. Dżin przysiągł nam zemstę ale temu kto go uwolni spełni jedno życzenie. Czy ty. Zwrucił się do leszka. Uwalniając go wypowiedziałeś życzenie? Tak. Odparł leszek. A jakie? By wszelkie zło niemiało donas czyli domnie i dowujka dostępu. Uff macie narazie spokuj. Bo gdy dżin się zemści odleci do swojego wymiaru i jego rzyczenie po czternastu latach przestanie istnieć. albo nawet po czterech. Odpocznijcie. A jutro powiemy wam jak pokonać dżina.Więc tak. OZwał się maskiusz. Aby pokonać dżina musicie wyruszyć w podróż, i znaleźć pięć przedmiotów. Cztery części medaljonu, oraz flet. Na wasze szczęście flet jest w kairskim muzeum mitologii. A cztery części medaljonu znajdują sięw. Japonji,francji, anglji, i w finlandji. Omatko! Zawołał leszek. Jak my je znajdziemy! I to w tak krótkim czasie! Na twoje szczęście Odrzekł maskiusz. Wujek twój zna portale. Czy przejścia pozwalające szypciej przemieszczać się po świecie. Macie dwa miesiące czasu. Odpocznijcie przez dwa tygodnie, a potem ruszajcie. A gdzie jest pierwszy portal? Zapytał leszek. Przed muzeum mitologii. Odparł pan malinowski. Jest tam kamień który specjalnie do tego służy. Tak jest. Ozwał się maskiusz. Ale jak tymi przedmiotami pokonać dżina? Zadziwiony spytał leszek. Medaljon połączony wyczaruje rubinową kulę. A flet przywołuje tegoż dżina. Reszta w waszych rękach. A i jeszcze jedno. Niemożecie zagrać byle jakiej melodji. Musi to być arabska melodia. Ateraz żegnajcie. Zakończył maskiusz i klasnął w dłonie. Nagle leszek i wujek znaleźli się pod swojim hotelem na jednej z ulic kairu. Noto leszku znów czeka nas przygoda. Powiedział wujek.Notak. Odezwał się pan malinowski po dwuch tygodniach odpoczynku. Flet już mamy, a teraz do muzeum mitologji! Pokażę ci leszku portal. Już pochwili i potym, jak przecisnęli się przez tysiące luda śpieszącego na bazar, dotarli na miejsce. Zobacz to jest puł okrągły kamień. Żekł pan malinowski doleszka. Potem wyciągnął z plecaka dziwny płaski, podobny do butelki przedmiot. Trzymaj się mnie mocno. Powiedział wujek leszka, poczym dotknął tym przedmiotem kamienia. Portalum! Krzyknął. Nagle woku zawirowało i leszek wraz z Panem malinowskim spadali w ciemność. po chwili oczy leszka poraziło jasne światło dnia. Gdzie jesteśmy? Zapytał. A gdzie morzemy być! Przecierz to francja muj drogi. Odparł pan malinowski.No dobrze leszku. Powiedział pan malinowski. Pujdziemy na bazar. Czytałem w gazecie o niezwykłym przedmiocie na tym właśnie bazarze. xxx Ha! To jest to coś niezwykłego? Zapytał leszek. Matrjoszki? Przejrzyj je dokładnie może coś znajdziesz. Powiedział pan malinowski. Hej jedna wdrugiej dobre! Odparł leszek. Obaj przeglądali i otwierali matrioszki. Hej garsą! Powiedział sprzedawca patrząc na leszka. Widzę, że jesteś zachwycony matrioszkami zgadza się? Tak. Odparł leszek. To dam ci jedną wprezencie. Ale zobacz co jest wśrodku gdy wrócisz do domu. Dobrze? Okej. Potwierdził leszek. Nic nieznaleźliśmy. Powiedział wujek leszka. Nie wujku patrz coś świeci w tej matrioszce! Odrzekł leszek. I nagle matrioszka gdy wyciągał leszek piątą figurkę wybuchła i pojawiła się połuwka medalionu. Była to srebrzysto złota połuwka. Przypominała zmniejszony łuk tylko bez cieńćiwy. tak! Wrzasnął pan malinowski. Wracamy do egiptu.Następnie leszek i jego wujek udali się do anglji. Po kilkunastu godzinach marszu usiedli na jednym z murków. I znów nic. Odrzekł po chwili pan malinowski. Notak. powiedział leszek. Nagle komurka pana malinowskiego zadzwoniła. Halo? Asiu to ty? Pytasz jak udają się wakacje tak? No cuż niesamowicie. Dość niesamowicie. Mianowicie wpakowaliśmy się w kłopoty. Ito poważne kłopoty. Jakie? A no dżinowe haha. No ja terz żegnam. Co?… Mam pozdrowić leszka? Oczywiście. *** Leszku! Niechróp już tych fistaszków. Idziemy do restałracji. Wujek leszka oglądał menu dość obskurnej restałracji. Hmm może zjemy sobie poprostu frytki okej? Zgoda. Odparł leszek. Jedli w milczeniu. Wtem pan malinowski krzyknął. Au! Coto za metalowe świństwo! pan malinowski wyjął widelcem ze swoich ust to, co znalazł we frytkach. Łał! Krzyknął leszek. To druga część medaljonu. Hura!Leszkowi i jego wujkowi udało się zdobyć większość części medaljonu. Teraz znaleźli się w japonii i szukali części ostatniej. Patrz leszku! Powiedział Pan malinowski patrząc w witryne jednego ze sklepów. To przeciesz ostatnia część! Ten sklep nazywa się 100dziwnych Rzeczy. Kupili ostatnią część. Nagle gdy szli do portalu rzuciło się nanich dwuch uzbrojonych w karabiny ludzi. Cowy tu robicie? Oddawać coście kupili! Ale już! Leszku. Odparł Pan Malinowski. Ty złącz medaljon a ja się nimi zajmę. Leszek odbiegł i zobaczył jak pan malinowski wyciąga rękę i krzyczy. Fulminus-ventus! Błyskawica a raczej potwór z błyskawic oślepił i poraził dwujkę męszczyzn. Leszek złączył części i z jasnym blaskiem zjawiła się rubinowa kula. Rozbłysła i leszek i jego wujek znaleźli się w egipcie.Witam po tak długiej przerwie i życzę miłej lektóry… rozdział 11 kolejna narada. Po zdobyciu rubinowej kuli Pan malinowski oraz Leszek spotkali się z wariusem i nieśmiertelnymi tam gdzie poraz pierwszy. Postanowili naradzić się jak złapać w pułapkę dżina,i jak przy tym nazawsze się go pozbyć. Maciekulę,tak? Ale to jeszcze nic nieznaczy. Powiedział jeden z mężczyzn. Ponieważ będziecie musieli zwabić tu dżina, a to niełatwa praca. Wiesz o tym janie nonie? Domyślam się. Odrzekł Wujek leszka. Hmm. Pomyślmy zatem jak go złapać! Powiedział tyrianos jeden z najmłodszych. przedewszystkim musicie zagrać na flecie. A dokładnie jeden z was. Potem musicie w odpowiednim momęcie urzyć rubinowej kuli. To jasne. Powiedział leszek. Ale jak i w jakim momęcie to zrobić? Oto pytanie! To już wasza działka. Odrzekł blastar. Po powrocie do hotelu leszek i jego wujek długo w nocy jeszcze nie spali. Ah. że terz musieliśmy się w pakować w taką kabałę. haha. Odparł Leszek po krótkim milczeniu. A wiemy przynajmniej jak się ten dżin nazywa? To najmniejszy z naszych kłopotów. Powiedział Pan malinowski. Trzeba będzie go jakoś zniszczyć. I tu jest problem. Proste! Powiedział leszek. Wystarczy urzyć rubinowej kuli nie? Jasne chciałbyś leszku. Ale to takie proste niejest. On może kuli niezrobić nic ale nam… Zapomniałeś? ZapytałLeszek. Zapomniałeś o rzyczeniu? Fakt! Krzyknął Pan malinowski. To nas ohroni! I odetchnęli obaj i połorzyli się spać z lekkimi sercami.

Kategorie
Moje opowieści

Leszek boreński i niebezpieczny Dżin początek.

Leszek boreński i niebezpieczny dżin prolog. Wśród pustyń egiptu było ciemno. Nic niebyło widać. Ale gdyby ktoś się uważnie przyjrzał, zauwarzył by trujkę ludzi podąrzających przed siebie. Totutaj. Powiedział jeden z nich. Daj lampę. Jesteś pewien? Tak ateraz lampa! Niemorze nas nikt zauważyć. Dobradobraa! Hejćśśśśś niemoże nas nikt usłyszeć. Pochwili jeden z trujki wyjął łopatę i zakopał lampę. I oby nikt jej więcej niepotarł. Niech Bug broni! Dodał. Następnie trujkaludzi wsiadła nawielbłądy i pomknęła jak wiatr.Rozdziałpierwszy. Wakacje w egipcie. Egipt. Pięknemiejsce prawda? Tam właśnie leszek boreński i jegowujek się udali ale odpocządku. Pamiętacie leszkaprawda? Tym którzy nieczytali pierwszej książki Pt. Leszek boreński i kufercudów małe przypomnienie. Leszek boreński jest to małychłopiec okołolat dwunastu. Stracił rodziców i siedział w domudziecka swojej ciotki. Odnalazł go jegowujek pan janmalinowski. Leszek pojechałwraz znim do miasta złotedudy starowickie, By tam poczuć ciepła rodzinnego. Niestety pewnego razu odnalazł rużdżkę i rzucił zaklęcie które wywołało magamroku. Puźniej okazałosię że wujek leszka i jego sąsiatka pani korniewicka są czarodziejami. Asia pogoda mieszkająca w miasteczku zaprzyjaźniła się zleszkiem przed incydentem. Potem całatrujka musiała odnaleźć kufer cudów by uratować leszka. Tosię udało. Ale powrućmy do głuwnej sprawy. Po całej sprawie pan malinowski postanowił dla uspokojenia leszka zabrać go na wakacje. I pojechali do egiptu. I jak podobaci się leszku? Zapytał panmalinowski gdy już stanęli w kairze i leszek zaczął się rozglądać. Tak bardzo! Dobrze ruszajmy bo musimy dotrzeć do chotelu zanim namgo zamkną. I Rószyli w dalszą drogę. Nagle wujek leszka stanął i powiedział. Ale przed tem, ale przedtem zwiedzimy nowe odkrycie archeologów co? Niee. Zawołał leszek po obiedzie! Nodobrze muj marudo idziemy do chotelu. Po obfitym obiedzie postanowili wyruszyć by zobaczyć,co terz takiego odkryli archeologowie.Leszku zobacz! To jest to nowe odkrycie! Powiedział podniecony i zafascynowany pan malinowski. Morzemy ją obejrzeć? Zapytał leszek. Tym odkryciem była kwadratowa piramida którą archeolodzy wygrzebali z pustynnego piasku. Oczywiście! Wśrodku było ciemno więdz Pan malinowski zapalił latarkę. Nagle leszek zawołał. Wujku patrz tam! Coto za komnata? Zobaczmy, cotojest. I weszli. Wkomnacie było jasno. Patrz tam jest przejście Powiedział leszek do wujka. Pokrótkiej chwili znaleźli się w ogromnej sali jak kościuł. Leszek zauwarzył stojącą na postumencie jakąś rzecz. Zobaczę coto jest dobrze? Zapytał chłopiec wujka i odbiegł trochę odniego. Tym czasem pan malinowski ślęczał nad hieroglifami na ścianie. To lampa! Krzyknął leszek. Taka jak z bajki o alladynie! I chwyciwszy ją zaczął ją pocierać. Nagle rozległ się chuk i szum jakby potężnego wiatru, i w chmurze ognia i dymu pojawił się ogromny męszczyzna. Pochwili jakby uformował się z tej chmury i stanął naziemi. Ja jestem chadżi halef omar! Dżin tej lampy. Mojazemsta będzie wielka! Jestem wolny! Leszek zmartwiałDżin zobaczył leszka. To ty mnie uwolniłeś chłopcze prawda? Dam ci więc jedno rzyczenie bez mojej zemsty. Słucham. Chciałbym,rzekł drzącym głosem leszek, By wszelkie zło niemiało donas dostępu. Dżin się zkłonił i woku wujka i leszka zajaśniało. Oto twojerzyczenie? tak? Zostało spełnione. Rzegnam! I Dżin zniknął w chmurze dymu. Coteraz robimy? Zapytał przerażony leszek. Niewiem. Odparł pan malinowski. Nigdy z czymś takim się niezpodkałem. Ten dżin pragnie zemsty ale nakim? Tojest dopiero zagadka! Wyszli z piramidy i zkierowali się do chotelu. Nad nimi świeciło jasne słonce. Nono? To narobiliśmy leszku. powiedział Pan Malinowski. Wiesz co? Zapytał pan malinowski leszka. Ja muszę gdzieś iść a ty musisz zostać. Znuw musisz iść tam gdzie kufer cudów? Nie. Tymrazem to jest gdzie indziej. Zabiesz mnie ze sobą. Proszę! Hmm. No niewiem leszku czy powinienem. Nagle nad nimi przeleciała ognista chmura. I z niej wydobył się głos. Zemszczę się na tych kturzy uwięzili mnie w lampie na setki,tysiące lat! Dobrze leszku. Odezwał się niespokojny pan malinowski. Zabiorę cię razem zemną. Po chwili Ruszyli. Szli długą ulicą. Pełną bazarów i straganów. Gdy doszli do studzienki kanalizacyjnej wujek leszka się zatrzymał. Teraz trzymaj się mnie mocno. Powiedział. Armorus! Signatus! Wrota wrota! Wtem coś błysnęło i pojawił się ognisto-czerwony wir. Wskakujemy! Powiedział wujek. I Wskoczyli w środek wiru. Wszystko nagle zawirowało a oni spadali wduł. Po jakimś czasie wszystko ustało, a leszek i jego wujek wylądowali na rubinowym podłorzu. Niepuszczaj mnie. Powiedział Pan Malinowski, i zatańczył dziko. Nagle znów wszystko zawirowało i znaleźli się na łące porośniętej nieznanymi leszkowi kwiatami.

Kategorie
Moje opowieści

Leszek Boreński rozdziały następne.

Rozdział11 próba asi. Tymczasem asia wisiała w biało niebieskiej przestrzeni. I nagle usłyszała głos. Zadam ci zagadkę jak ją odgadniesz,wrócisz do przyjaciuł. Zgoda. Odparła asia. Powiedz mi coto za siostry. Jedna masuknie białą a druga czarną. Pierwsza przegania drugą a druga pierwszą. Hmm zamyśliła się asia. To jest noc. Braawo! Chuknęło wszystko zawirowało i asia poleciała wduł. Asiu wruciłaś! Powiedział uradowany pan malinowski gdy z błyskiem wokoło asia wypłynęła z sufitu. Teraz będzie pewnie kolejna pruba? Zapytał leszek. Chybatak.Rozdział12 męstwo. Pani korniewicka miała właśnie być poddana prubie męstwa. Tyle chciała bym wam opowiedzieć ale…asiućśśśśśśśśśśśśśśś Panikorniewicka się przygotowuje do pruby. Pojawił się wir a pani korniewicka widząc wnim leszka bez wachania wskoczyła. Brawo! Teraz morzecie iść do kufra cudów ale japujdę zwami gdyż magmroku,morze za atakowaćRozdział13. Podróż do kófra. Ruszyli Za armisem. Tendy. Wskazywał drogę armis w ciemnym podźemnym korytarzu. Otworzyły się drzwi. I nagle pojawił się mag mroku. Armis krzyknął i Rzuciwszy srebrny medaljonem krzyknął coś niezrozumiale. Wydawało się leszkowi że krzyknąłkrzbntymnglmntolismnglzbżeoksldfjksdlfjdklfjskdlfjdklfjmmnvxzxvxmzxbncbncbncbncbncbncnv Cofnijcie się! Wrzasnął armis i znowu coś krzyknął. Mag został pokonany. Ale niedokońca tylko kufer morze go pokonać. Przeszli przez ostatnie drzwi i ukazał im się cudny widok. Lśniący kufer stał na postumencie. Tyleszku musisz doniego wejść. Powiedział pan malinowskiRozdział 14 w kufrze. Leszek z wachaniem wskoczył do kufra i leciał przez chwilę w pustce. Potem nagle zobaczył jakby widmo. Po chwili stał w śrud chuczących wodospadów. Ruszył prosto i znalazł drzwi. Otworzył je i oślepił go blask. Witaj na klejnot musisz zasłurzyć. Ale ja niepotrzebuję klejnotu. Wykrzyknął nieznajomemu leszek. Klejnotcudu. Odparł nieznajomy to się w kufrze znajduje. Ah! Rozumiem. Odpowiedz na moją zagadkę. Ha znowu zagadki. Pomyślał leszek. Jeśli wczoraj byłem złotem, Kontynuował nieznajomy To czym dzisiaj jestem. Srebrem. Powiedział leszek. Brawo przejdź przez drzwi i wrócisz do swojego świata. Leszek tak zrobił i nagle chuknęło i stał w blasku. Leszku! Toty! Usłyszał głos pani korniewickiej.Rozdział15 zakończenie. Wracamy Powiedział pan malinowski. Po chwili wrucili do króla agorin. Ja was odeślę. Powiedział. Błysnęło zawirowało i znaleźli się przed ścianą przez którą przeszli do agorin. Pani korniewicka coś krzyknęła i tornado ich porwało. Pochwili błysnęło zawirowało i wszyscy siedzieli wdomu pana malinowskiego. No jesteśmy. Powiedziała asia. Ależ to była przygoda! Nagle otworzyły się drzwi i leszek ujrzał dwie postacie całe w białym świetle. Jesteśmy twoimi rodzicami. Twoje rzyczenie sprawiło że nas widzisz kochamy cię i niech was wszystkich Bug błogosławi. Odfrunęły postacie drzwi się zamknęły a leszek był szczęśliwy,że zobaczył swoich rodziców.

Kategorie
Moje opowieści

Leszek boreński kolejne rozdziały

Rozdział7. Król agorin. Nagle w pewnym momęcie uszy żołnierza zabłysły światłem. Jest! Jest król agorin. Więc mówisz że to leszek wywołał całą aferę? Rzekł Król gdy się już u niego rozgościli. Jasnygwint i co chcecie? Dotrzeć do kófra cudów. Alewiesz janie że to będzie trudna sprawa? Tak wiem. Powiedział pan malinowski. Tak,,. Powiedział W zamyśleniu król pokarzę wam tajne przejście. Ale czekają was ciężkie pruby. Przeszli przez tajne przejście wlochu i teleportowali się. Gdy przeszli wszystko zawirowało i gdy otworzyli oczy zobaczyli że są gdzie indziej. Rozdział8. Nieszczęście. No wchodzimy. Powiedział pan malinowski wskazując jaskinię która piętrzyła się przednimi. weszli. Teraz uwaga. Powiedział pan malinowski. Będą lustra i każde będzie gadało. Niemożna,spojrzeć! Szli. Tak przez kilka godzin aż zmęczona joasia zachęcana by spojrzała. Niee! Krzyknął panmalinowski. Pojawił się wir i wciągnął asię. Pocopatrzyłaś teraz będziesz musiała przeżyć inną próbę swoją własną! Powiedział pan malinowski gdy asia znikała w wirze. Idziemy dalej! Zakomenderował pan malinowski.Od ałtora Gdyby ktoś szukał rozdziału usmego jest w rozdziale siudmym połączyłem dwa rozdziały. Rzyczę miłej lektury. Rozdział9. Strażnik kufra. Pan malinowski i jego grupa bez asi bo jak pamiętamy asia spojrzała wlustro i znikła. Doszli do końca jaskini i ukazała się ściana. Pan malinowski jej dotknął. Nagle błysnęło i przed ścianą pojawił się tajemniczy mężczyzna. Witaj armisie! Powiedział pan malinowski. Witaj! Witaj leszku witaj floro. Ale powiem wam żeby dostać się do kufra musicie przejźć pruby. Odwagi męstwa i czystości serca.
Rozdział10 Tak. Odpowiedział panmalinowski na kolejne pytanie armisa. Zaczynamy. Armis wziął na pierwszy ogień leszka. Oto pruba odwagi. Powiedział i pojawił się ogień. Jeśli jesteś odwarzny ten ogień nic ci niezrobi. Leszek rószył. Ogień mamił go wizjami ale dał radę. Teraz próba czystości serca. Panmalinowski podszedł do próby. Czemu drżysz? Zapytał armis. Ponieważ…Ponieważ? Ponieważ niepowiedziałem jednej rzeczy leszkowi. Chciałem go chronić! Rozumiem przez to szczere wyznanie przeszedłeś próbę. A gdzie asia? Zapytała pani korniewicka. Asia przeżywa swoją prubę

Kategorie
Moje opowieści

leszek boreński kolejne rozdziały.

Rozdział5 do agorin naprzud! Pani korniewicka poprowadziła leszka,asię oraz pana malinowskiego do wielkiej pionowej gładkiej ściany. Totu. Ach tak! Pan malinowski wyjął z jinsów biało-brązowo-niebieski kamień i postukał o podstawę pionowej ściany. I nagle ściana znikła i pojawił się w powietrzu ognisty owal. Wchodzimy zanim się zamknie! Wszyscy pośpiesznie weszli i wszystko zawirowało i Pochwili cała gromada poczuła ciepłe promienie słońca. Lerzeli na trawie już w krainie agorin… Jesteśmy! Naprawdę tu jesteśmy! Krzyczęli z zachwytu leszek i asia. Jeszcze nigdy niewidzieli tak cudnej krainy. wyglądała tak wspaniale że ani piuro opisze ani słowo opowie. Pani korniewicka wyglądała nieco inaczej. Miała nasobie białą szatę a pan malinowski czerwony płaszcz. I wydawali się jakby bielsi? Ale leszek niebył pewien. I corobimy? Zapytał leszek. Pujdziemy do zamku do króla agorin morze go zastaniemy. Powiedział zuśmiechem pan malinowski.
Rozdział6 w zamku.
Następnego dnia dotarli wszyscy do zamku króla agorin. Jesteśmy. Zobaczymy czy nas wpuszczą. Powiedział pan malinowski. Podeszli wszyscy przez dziedziniec do drzwi zamkowych przy których czówał żołnierz w zbroi. Witajcie czego chcecie? Jest król agorin? Nie jeszcze go niema. Gdy tak rozmawiali między sobą rzołnież i panmalinowski leszek powiedział. Jej jakie to piękne. Tak tak. Powiedziała asia. No,kochani! Będziemy musieli trochę poczekać. Powiedział pan malinowski. A czemu? Zapytał leszek. Poniewasz niema jeszcze króla. Odparł pan malinowski. Taktak rozumiemy. Powiedział leszek.

Kategorie
Moje opowieści

magical girl star. Odcinek 14

Wszyscy szli czas jakiś asz nagle ukazał im się piękny duży kolorowy dom. Ale co zabawne nie miał drzwi wejściowych. Był 20 piętrowy ale, patrząc przez jedno z okien Yuiko zauważyła dziwne jakby rzeźbione przejścia. Domyśliła się, że to są portale. Delce cofnął się. Dziewczęta również to zrobiły. nagle wziął rozbieg. I gdy już wydawało się, że rozbije się o ścianę, otoczyła go nagle migocząca poświata tak jasna że nie dało się patrzeć. Gdy dziewczęta otworzyły oczy Delce już z nimi nie było. I co teraz? Zapytała yuiko. Momoko wzięła rozbieg i stało sięz nią to samo. Dziewczyny poszły w jej ślady. Gdy już miały uderzyć w ścianę poczóły jakby przechodziły przez miękki puch. A jednocześnie jakby leciały w powietrzu. Gdy wszystko się zakończyło, oczom dziewcząt ukazał się potężny hall a przed nimi wiodły dwie pary schodów rozchodzące się w lewo lub w prawo. Ale schody prowadziły tylko do tajemniczych rzeźbień. Teraz pokarzę wam pokoje a jutro zaczniemy trening.

EltenLink