Autor: rafalko112
Witajcie otóż jak w tytule. Zlalazłem fajny film ale napisów po polskó w txt albo po angielsku niemogę znaleźć. Nazywa się film mural. jest z 2011R. Opowiada o uczonym shu, który zmierza do stolicy by zdobyć status naukowca czy coś w tym stylu jego i jego sługę napada szermież long tang meng i wszyscy lądują w świątyni taoistycznej na wzgórzu. Tam uspakaja ich pogodny mnich. Tym czasem shu zwiedza świątynię i znajduje mural rodzaj ściennego malowidła bądź obrazu, i gdy tak zaintrygowany wpatruje się weń jednaz kobiet na obrazie ożywa. I prowadzi shu przez tunel do krainy 10000kwiatów gdzie żądzą wróżki kobiety. Królowa bowiem, nienawidzi mężczyzn i gdy tylko dowiaduje się, że jakiś mężczyzna dostał się do krainy postanawia wypowiedzieć mu wojnę. z angielskiej strony internetowej. Film zapowiada się ciekawie, lecz nie ma lektora ani napisów nie mogę znaleźć jest na youtube z angielskimi napisami ale nam to nie pomorze.
Henio Borniak i kamienny filozof.
Rozdział pierwszy. Głupi ma zawsze szczęście.
Pewnego razu w świecie magików albo jak wolicie czarodziejów, wydarzyła się żecz niezwykła. Liljannie i jeremiemu borniaków urodził się syn. Pijana wróżka wykrzyczała w tawernie pod smoczym jęzorem, przepowiednie.
Wielki będzie błorniaków syn high czknęła zabije waldemara drania zawistnik zginie razem z nim lub pójdzie do kwiatków wąchania. Lord Waldemar podły stalin świata czarowników wściekł się okropecznie. I kiedy pewnej nocy dowiedział się, że rodzice chłopaka śpią, teleportnął się do warszawy i wparował do ich domu.
Jeremi wyzwał go na pojedynek. A matka schowała się z synkiem za ojcem w sypialni. Po dłuższej walce jeremi wyparował z głośnym bum. Potem wrucił po chłopaka.
***
Wybuch był tak potężny, że w pałacu kultóry zadrżały szyby i omal nie pękły. Atanazy pszczułka dyrektor szkoły dla niewychowanej magicznej młodzieży bumbox kazał swojemu ogrodnikowi rombelusowi hudiniemu wyruszyć i zabrać chłopaka oile jeszcze żyje. Minął jakiś czas i w okolicach bąkowca ludzie przysięgali, że widzieli człowieka który leciał w fosworyzującej blaskiem muszli klozetowej. Ale albo owi ludzie byli pijani albo to była tylko plotka. Grunt że w grajdołkowie o pułnocy zgasły wszystkie światła kiedy dziwne kotopodobne stworzenie stanęło na progu domostwa amelii i walentego durszlaków.
Rankiem, gdy amelia otworzyła drzwi domu, na progu zobaczyła pudło po japońskich zupkach firmy jokotoko a w nim dziecko z dziwaczną blizną na czole.
Ale co tak naprawdę się stało, otóż, gdy waldemar podniusł swoją różdżkę i krzyknął "Sulajibaz! Zaklęcie odbiło się od chłopca i waldemara pochłonęła chmura dymu. O kurka siwa zepsuła się czy co? Powiedział waldemar. A potem nim chmóra dymu oplotła go całkowicie użył swojej najgorszej zdolności czyli magii bez ruzgowo-różdżkowej. Podmóch atomu. Biały błysk i eksplozja wstrząsnęła Warszawą. Waldemar rozpadł się na tysiące kawałków. Ten podmóch właśnie sprawił, że dom Borniaków się rozleciał, a chłopiec dostał bliznę na czoło. Gdy w coś się walnął blizna przybierała kształt danej żeczy.
Rozdział drugi. Nieszczęsne życie henia borniaka.
Obudziło go walenie do drzwi. "Wstawaj leniu! Dzisiaj musisz pójść po gazetę do pani fikusowej. A potem trzeba kupić prezenty dla oleńki naszej ukochanej cureczki!" Podnosząc się z łuszka Henio Borniak wstał. Odkąd pamiętał, mieszkał w komurce ze starociami. Już już. Odburknął.
***
A ty czego tu! Warknęła Pani Fikusowa. Ja chciałem kupić gazetę. We wrześniu idę do gimnazjum.
Fikusowa nic nie odpowiedziała. Była to dziwna kobieta lubiła filmy o czarodziejach i kupowała wszystkie możliwe do kupienia dziecięce zabawki, na Barbie zacząwszy a na klockach lego skończywszy.
Henio nienawidził Oleńki lubiła oglądać Power Rangers a potem ćwiczyła na nim wszelakie ciosy i kopnięcia.
Walenty durszlak pracował w firmie grubiks i pisał doktorat teorja obróbki z krawaniem. Amelja natomiast była typową Panią domu. Niestety wujostwo nietraktowało henia najlepiej. Razu pewnego tak się bał oleńki że zaczął biec nagle poczół wiatr i znalazł się na dachu domu.
Co to ma znaczyć! Ale ja wójku nie wiem. Jakto nie wiesz! Ja ci dam. I wsadzili Henia na 3 miesiące do komurki.
Raz henio zapomniał przynieść kawy walentemu i ten zamierzył się do ciosu. Henio zamknął oczy. Gdy je otworzył, zobaczył wója jak wynoszą go na noszach sanitarjusze do karetki. Ale ja naprawdę nie wiem jak to zrobiłem. Nie chciałem skrzywdzić wója. Dość! Do swojego pokoju. Jak bym miał pokuj. Mruknął henio. Dajemy ci jedzenie holipka! Wrzasnęła amelja. Przyjęliśmy cię pod swój dach. Jakaś wdzięczność nam się należy.
Rozdział trzeci. Tajemniczy posłaniec.
Było coś po godzinie szustej wieczorem. Ciotka amelja spała na łużku przy włączonym telewizorze, a oleńki nie było. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Chłopiec poszedł otworzyć. Przed nim stał pingwin. Nazywam się zanzi. Mam przesyłkę dla Pana Henryka oswalda horacego maksymiljana andrzeja antoniego jana borniaka. Co? Jakto! To pingwinia magiczna poczta. Proszę.
Poczym pingwin wręczył mu dwie koperty.Henio zamknął za nim drzwi. Coto może być? Zastanawiał się.
Wrócił do swojej komurki i otworzył pierwszy list.
"Szanowny Panie Borniak. Pragnę poinformować Pana, że został Pan przyjęty do szkoły czarodziejów oraz magicznej nie wychowanej młodzierzy bumbox. Rok szkolny zaczyna się pierwszego września. W pana mieście grajdołkowie nie ma dworca. Musi pan pojechać do lublina. Oto lista potrzebnych żeczy. Z poważaniem profesor Hildegarda makaronkar makron."
Coto ma znaczyć? Zapytał sam siebie henio głupoty jakieś? Wyszedł z komurki i pokazał list ciotce amelji. Ta zemdlała. ***
Trzy dni potem wrócił wuj henia. Naradzili się z ciotką i z komurki przenieśli go do starej nie używanej spiżarni.
Rozdział czwarty. niespodziewany gość.
Minęło wiele smutnych dni. Henio jak zwykle siedział w swojej spiżarni. Było coś ok. piątej popołudniu. Gdy nagle Chłopiec usłyszał dzwonek do drzwi. Po tem kilka krzyków. Znowu cisza, aż tu nagle drzwi spiżarni wyleciały z zawiasów a w nich stanął olbrzym.
Siemasz heniek. Jestem rombelus hudini ogrodnik bumboxa. Mam cię, z roskazu dyrektora zabrać do szkoły.
Yyyyy jakto? No takto. Czytałeś listy? Tak. Kończysz dzisiaj 12 lat więc czas byś dowiedział się czegoś więcej osobie. Ale najpierw wyjdź my z tej budy.
kiedy chłopak opuścił spiżarnie z olbrzymem, zobaczył amelje lerzącą na dywanie. A walenty klęczał nad nią i mruczał. Och kochanie powiedz coś co ci zrobili ci przeklęci czarodzieje? Rombelus zabrał henia z domu durszlaków. Nigdy pomyślał sobie nigdy nie będę żałował, że opuściłem ten durny dom.
Rozdział piąty. Portal do świata czarodziejów.
Henio i Rombelus szli ulicami grajdołkowa. Wpewnej chwili weszli razem do sklepu handlowego żabka. Tendy. Powiedział rombelus i poszli na tyły sklepu. który kończył się ścianą. Ale hudini. Tu jest tylko szawka. Tak. Wejdź do niej. Henio wgramolił się do środka. Panowała tam ciemność. Wtem zaczął się przesuwać i nagle otoczenie zaczęło się dynamicznie zmieniać chłopiec chciał się zatrzymać ale nie mógł. Wystrzelił z drugiej strony szawki jak z procy, i upadł na chodnik. Obok niego pojawił się z drugiej szawki rombelus. Fajorsko co! Oto ulica zakrętna.
***
Puźniej henio udał się z rombelusem do dziwnego budynku. Jego fasada pokryta była błękitną farbą. Na drzwiach był napis. "Bank froguta."
Witam. Pan Henryk borniak chce dokonać wypłaty. Podano heniowi kartę i kazano podejść do ściany. Zauważył, że w ścianie jest jakby pionowa szpara. Przyłożył tam kartę która pluk wskoczyła. Teraz proszę powiedzieć. Mrok, grok frok. Henio powturzył dziwne słowa. Klik i karta wróciła do jego dłoni, a ze szpary zaczęły się sypać przedziwne monety.
To muty mutki i mamuty. Powiedział hudini. Jeden mut to 3 mutki. A 3 mutki to 2 mamuty rozumiesz co?
***
Teraz henio czytał listę potrzebnych żeczy i szukali sklepów by kupić co potrzeba. No to prawie wszystko co tam jeszcze? Ruzga bądź różdżka. Aaa idziemy do palisandrów oni mają najlepsze.
Sklep palisandrów nie wyrużniał się niczym szczegulnym sraczkowe ściany i lada. Nagle buchnął zielony ogień gdy opadł, z pod podłogi nagle wypłynął starszy człowiek. Proszę proszę. Pan borniak miło poznać.
Podał heniowi najzwyczajniejszą różdżkę czarną na końcach białą. Machnij! Powiedział Pan palisander. Gdy chłopiec to uczynił drzwi sklepowe rozwarły się oderwały z zawiasów i tańcząc polkę uciekły. 5 lat później wygrały w stanach między narodowy konkurs tańca. Tym razem Palisander podał heniowi złotą laskę.
Machnij. Gdy wykonał co mu kazano wszystkie szyby na zakrętnej pękły z głośnym pąąąąąąąg. Wkońcu Palisander podał mu pałeczke do suschi. Machnij. Otoczyła henia chmóra świetlistej energii. Brawo to będzie ta. Jest ino jeden problem.
Jaki zapytał Rombeelus. Ano taką podobną pałeczkę miał i ma waldemar. Kto? Zapytał Henio. Chodźmy do lodziarni u florka to ci opowiem.
***
Kiedy henio zajadał się lodami hudini opowiadał. Otóż wiedz, że byli sobie twoi rodzice w czarach i magowaniu najlepsi. Ale narodziny twoje nie wywołały niczego zwyczajnego. wróżka w tawernie pod smoczym jęzorem gdy się dowiedziała upiła się tęgo i potem zaczęła po jakimś czasie wrzeszczeć coś o śmierci waldemara. Ten, się wkurzył. I wparował do was do domu. Był to rok 1996. Wybuch był tak silny heniu, że pałac kultury zadrżał w posadach a szyby domost w promieniu 998 kilometrów od domostwa borniaków zajęczały i pękły. Dyrektor naszej szkoły mądra głowa wysłał mnie do tych ruin i tam cię żem znalazł.
Wkońcu po długim milczeniu hudini żekł. Mamy mało czasu. Zaprowadzę cię do IRC świata magików. Normalnie powinieneś iść do lublina na dworzec tam oprzeć się o filar i on obracając się przeniusł by cię na pociąg, ale dyrektor mi zezwolił chodźmy.
Po jakimś czasie opuścili ulicę zakrętną i znaleźli się w górach. Jak tego henio nie wiedział. Szedł szedł i nagle bam góry. Hudini podszedł do skały litej nie przejednanej. I powiedział. Cura casa duranasa. Nagle ku zdziwieniu henia skała jakby się otworzyła tworząc łók albo takie dziwne wejście. Henio wszedł. Przez chwilę miał wrażenie że opada we mgle w pustce i potem tęcza kolorów obejmuje wszystko ale już po chwili stał na podłożu. Oślepiło go przez chwile jasne światło. Na chwile zmróżył oczy. Gdy się rozejżał, zobaczył, że stoi na dużym dworcu. I nagle z dziwnym szumem pojawił się dziwny czerwony autobus który latał.
No heniek wskakuj! Spotkamy się na końcu twej drogi. I chłopiec wszedł do wnętrza przestronnego autobusu.
Rozdział szusty. W drogę!
Pomimo szumu jaki autobus na zewnątrz czynił, w środku było zupełnie cicho. Tylko wibracje podłoża informowały, że właśnie się przemieszczają bądź jak napocządku odrywają się od ziemi.
Hejka. Hejka. Czy tu jest wolne. Ano nie? Tak ale wiesz to wolny kraj. Nazywam się Runar łaski i jadę do bumboxu.
No widzisz ja też. Powiedział Henio.